niedziela, 27 grudnia 2009

Ukraiński wywiad-rzeka

Wyjazd w rodzinne strony w naturalny sposób wiąże się ze spędzeniem wielu godzin w pociągu. Okres świąteczny oznacza ich spore spóźnienia (do Przemyśla przyjechałem godzinę później w stosunku do rozkładu, więc zapewnienia PKP o tym, że dzięki zmianom na kolei będę całe 20 minut wcześniej okazały się nazbyt optymistyczne), a także niesamowity tłok - dość powiedzieć, że do Lublina stałem, bo miejsca siedzące w pociągu jadącym ze Szczecina były w Warszawie zupełną abstrakcją. W takich warunkach można przeczytać olbrzymie ilości tekstu, a jeśli jest to tekst tak dobry w lekturze, jak wywiad-rzeka Izy Chruślińskiej z Jarosławem Hrycakiem, lwowskim historykiem, wydanym w serii przewodnikowej Krytyki Politycznej, to nawet nie zauważa się upływu przerzucanych kartek.

piątek, 12 czerwca 2009

Zielone ziarno zasiane!

Marzena Wilk - 7. miejsce na liście CentroLewicy - 288 głosów i 5. wynik na liście
Bartłomiej Kozek - 10. miejsce - 159 głosów i 9. wynik

Dziękujemy za każdy głos!

czwartek, 4 czerwca 2009

Dlaczego Zieloni?

7 czerwca głosowanie na Zielone kandydatki i kandydatów na liście numer 7: PdP - CentroLewica będzie dobrą inwestycją w przyszłość - tego możecie być pewni. Nie bójcie się straconego głosu - w demokracji jedynym głosem straconym jest głos, który nie został oddany. W wyborach do Parlamentu Europejskiego, przy przewidywanej niskiej frekwencji, możliwe są prawdziwe niespodzianki. Każdy oddany na nas głos zmniejsza szansę na to, że w Brukseli widzieć będziemy zapatrzone w przeszłość twarze polityków Libertasu. Każdy oddany na nas głos osłabia siłę resentymentu historycznego Prawa i Sprawiedliwości. Każdy oddany na nas głos ogranicza siłę rażenia konserwatywnej obyczajowo i gospodarczo neoliberalnej Platformy Obywatelskiej, która będzie pchała Europejską Partię Ludową z dala od polityki europejskiej solidarności w kierunku traktowania Unii Europejskiej niczym bankomatu. Głos oddany na Zielonych - jak nigdy - będzie głosem oddanym na rzecz lepszej przyszłości.

wtorek, 2 czerwca 2009

Zielona Europa równych szans!

ABC równości w UE

Równość kobiet i mężczyzn jest jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej. Mówi się o niej w traktatach założycielskich i stanowi ona jeden z głównych celów i zadań Wspólnoty. Zasada równego wynagrodzenia za pracę o równej wartości znalazła się już w Traktacie Rzymskim z 1957 roku (artykuł 119). W 1997 roku Traktat Amsterdamski wprowadził równość kobiet i mężczyzn jako jeden z celów UE. Artykuł 13 traktatu umożliwia instytucjom UE, państwom członkowskim i obywatelom podjęcie środków niezbędnych w celu zwalczania wszelkiej dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną. Ponadto równość kobiet i mężczyzn jest regulowana szeregiem dyrektyw o równym traktowaniu, które zostały przyjęte w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Dwie najnowsze regulujące te kwestie to: dyrektywa 2002/73/WE z dnia 23 września 2002 roku w sprawie wprowadzenia w życie zasady równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do zatrudnienia, kształcenia i awansu zawodowego oraz warunków pracy oraz dyrektywa 2004/113/WE z dnia 13 grudnia 2004 roku dotyczącej zasady równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług.

sobota, 23 maja 2009

Kaczyński swoimi fobiami przykrywa brak programu europejskiego - Bartłomiej Kozek o konwencji PiS w Rzeszowie

Na rzeszowskiej konwencji Prawa i Sprawiedliwości prezes Jarosław Kaczyński po raz kolejny pokazał, że reprezentuje XIX-wieczny sposób myślenia o państwie, polityce i współpracy europejskiej. W swoim wystąpieniu nakreślił on nową grupę swoich politycznych wrogów - tym razem nazwaną "polskimi europejczykami", a także uznał, że Polacy mają prawo domagać się rekompensat od Europy za koleje dziejów. Potwierdza to smutny fakt, że zrozumienie sensu integracji europejskiej nie jest wśród polskich elit politycznych rozpowszechnione.

czwartek, 21 maja 2009

Głosuj na Zielonych w sondzie SMS-iwej dziennika "Nowiny"!

Nowiny organizują prawybory do Parlamentu Europejskiego. Już od dziś możecie poprzeć swojego kandydata, wysyłając SMS-a na nr 71601.

Wpis wygląda następująco: n.wybory imię i nazwisko kandydata. Koszt SMS-a - 1,22 zł (z VAT).

Zieloni na Podkarpaciu? Marzena Wilk i Bartłomiej Kozek - zachęcamy do oddania głosu!

Szczegóły na stronie internetowej "Nowin".

wtorek, 19 maja 2009

Zielone Podkarpacie – przyszłość, na którą Cię stać!

Program Zielonych na wybory do Parlamentu Europejskiego 2009

Zielone Podkarpacie w Zielonej Europie

Mieszkanki i mieszkańcy Podkarpacia mieszkają w Europie. Wspólny kontynent to wspólna odpowiedzialność za jego funkcjonowanie. Od Twojego głosu zależy, w jakim kierunku pójdzie Unia Europejska – wielki, odważny, demokratyczny eksperyment, stojący obecnie na rozdrożu. Od swoich początków Zieloni opowiadali się za Europą równych szans, a nie dwóch prędkości, która zapewnia nam wszystkim prawo do godnego życia. Życia i pracowania jak Europejczycy.

poniedziałek, 11 maja 2009

Poznaj poglądy kandydatek i kandydatów

Sprawdź własne przekonania i zobacz, kto jest Ci najbliższy! W Internecie jest sporo narzędzi służących pogłębianiu wiedzy na ten temat - zapraszamy do skorzystania z nich:

- EU Profiler - Można sprawdzić swoje poglądy na kwestie europejskie i porównać z partiami politycznymi z całej Europy. Dla zachęty - kilka zrzutów ekranu z wyników kandydującego z ramienia Zielonych na Podkarpaciu Bartłomieja Kozka - porównanie z partiami we Flandrii, najbliższe ideowo formacje z kontynentu i poziom zbieżności z poglądami niemieckich Zielonych.- Kandydaci2009.pl i Glosuje.com.pl - obie strony są w trakcie tworzenia i ruszą na dniach - raportujemy, że sekretarz generalny Zielonych, startujący z ostatniego miejsca na liście PdP - CentroLewica na Podkarpaciu wypełnił stosowne ankiety i już wkrótce będzie go można wyszukać i sprawdzić jego poglądy.

- ILGA Pledge - Kozek podpisał się pod postulatami organizacji dotyczącymi dbania o kwestie tolerancji i akceptacji dla mniejszości seksualnych.

- Facebook i Nasza-Klasa - na tych portalach społecznościowych będzie można wyrazić swoje poparcie dla zielonych kandydatur do Europarlamentu.

czwartek, 7 maja 2009

Petycja o Nowy Zielony Ład

Zielony Nowy Ład - Green New Deal

Wzywamy europejskich decydentów do podjęcia działań na rzecz stworzenia w ciągu 5 lat 5 milionów nowych, wysokiej jakości, zielonych miejsc pracy w takich sektorach, jak np. energetyka odnawialna i oszczędzanie energii, transport zbiorowy, budownictwo.

Jeśli wspierasz ten pomysł - podpisz się pod petycją -
www.europeangreens.eu/petition - potrzebujemy Twojego wsparcia, by europejski sen stał się rzeczywistością!

Podpisz petycję i poproś o to znajomych, przyjaciół, rodzinę. Zaprezentujemy petycję szefowi Komisji europejskiej i szwedzkiej prezydencji Unii Europejskiej.

Tylko razem możemy zmienić świat!

środa, 29 kwietnia 2009

Wywiad z Kozkiem na lewica.pl

Wprawdzie dość archiwalny, niemniej jednak niewiele się zdezaktualizowało, a wiele kwestii pozostaje nieodmiennie ważnych...

Przemysław Prekiel rozmawia z Bartłomiejem Kozkiem

Z Bartłomiejem Kozkiem, sekretarzem generalnym Zielonych 2004 i przewodniczącym koła warszawskiego partii, współprowadzącym bloga "Zielona Warszawa" rozmawia Przemysław Prekiel.



Zieloni 2004 jako partia polityczna, powstała by bronić przede wszystkim spraw ekologii, czy szeroko pojętnych spraw z nią związanych. Czy taka partia była w Polsce potrzebna? Dlaczego?


Taka partia była, jest i będzie potrzebna - w Polsce, Europie i na świecie. W naszym kraju stoimy na progu podjęcia decyzji o kierunku modernizacji naszego kraju. Decyzja ta zaważy na praktycznie każdym aspekcie naszego życia. Na polskiej scenie politycznej jesteśmy po to, by pokazywać, że jest alternatywa dla bezmyślnego rozwoju, który nie liczy się ze środowiskiem naturalnym i z ludzkim losem. Tą alternatywą jest zrównoważony rozwój. Zamiast topienia miliardów z pieniędzy unijnych na płatne autostrady, wołamy o bezpłatne drogi krajowe i przede wszystkim rozwój kolei. Zamiast wieżowców w centrach miast proponujemy oddech świeżego powietrza w miejskim parku. Zamiast kosztownych elektrowni atomowych - inwestowanie w energetykę odnawialną, taką jak biomasa, wiatr i słońce.

Ekologia to dla nas nie tylko ochrona przyrody, ale też ochrona ludzi, dlatego nie zgadzamy się na pozbawianie ich prawa do czystej wody i czystego powietrza. Chcemy wysokiej jakości życia dla nas wszystkich, życia w zdrowym środowisku, bez przemocy i bez wyzysku w jakiejkolwiek formie - czy to ze względu na płeć, orientację seksualną, narodowość, czy też pozycję ekonomiczną w społeczeństwie.

Zaangażowaliście się zdecydowanie przeciwko budowie w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Popieracie referendum - jakie są na to szanse?


Będziemy starali się oddziaływać poprzez Sojusz Lewicy Demokratycznej i Socjaldemokrację Polską w Sejmie tak, aby Polki i Polacy w końcu doczekali się rzetelnej debaty na temat zagrorzeń związanych z amerykańskimi instalacjami militarnymi. Nie podzielamy entuzjazmu ekipy Donalda Tuska - to niebezpieczny pomysł, cofający nas do mrocznych czasów zimnej wojny. Zbieramy podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie i mamy nadzieję, że rządzący w końcu zaczną słuchać tych, którzy ich wybrali.

Na waszej stronie internetowej można przeczytać, że Zieloni 2004 popierają "Apel do polityków" ogłoszony przez Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, dotyczącego konsekwentnego rozdziału kościoła od państwa. Uważacie, że dziś jest zbyt duża klerykalizacja?

Zieloni są siłą promodernizacyjną i opowiadają się za zrównoważonym rozwojem tak gospodarczym, jak i społecznym. Jest dla nas oczywistością, że rozdział Kościoła od państwa nie może być tylko papierową fikcją, która będzie ładnie wyglądać w ustawach, ale rzetelnie przeprowadzonym procesem, umożliwiającym ludziom samorealizację. Chcemy religioznastwa z elementami filozofii zamiast religii - tak, aby to młodzi ludzie sami mogli wybierać swoje ścieżki życiowe. Chcemy, by osoby duchowne również brały finansową odpowiedzialność za państwo, w którym żyją. Chcemy, żeby młodzież miała prawo do rzetelnej edukacji seksualnej i dostęp do antykoncepcji, tak, aby zaczynała swoje życie płciowe bez lęku i poczucia winy. Rządy zarówno PiS, jak i PO tych kwestii nie rozwiążą. Co więcej, petryfiukują obecną, niebezpieczną politykę mariażu tronu i ołtarza, która nie ma nic wspólnego ze współczesnymi standardami demokratycznymi.


Jesteście członkiem European Greens - Europejskiej Partii Zielonych. Jakimi priorytetami kierują się europejscy Zieloni w Parlamencie Europejskim?


Priorytety Zielonej Polityki na skalę europejską są takie same, inne są jedynie jej interpretacje. Zieloni są zawsze po stronie sprawiedliwości społecznej, świadomości ekologicznej, walki z wykluczeniami i globalnej solidarności. Chcemy, by polityka społeczna była nie tylko narzędziem państw członkowskich Unii Europejskiej, ale też samej Unii - tak, aby "europejski model społeczny" nie tylko przetrwał neoliberalną zawieruchę, ale też by rozszerzał się na nowe państwa członkowskie i na cały świat. Zieloni w Europarlamencie są przeciw dyrektywie usługowej i przeciw dłuższemu niż 48-godzinny tygodniowi pracy (wliczając w niego nadgodziny). Protestują wszędzie tam, gdzie dochodzi do dyskryminacji. Wierzymy bardzo mocno, że już wkrótce klub ten wesprze także ktoś z Polski.

W 2005 roku startowaliście w wyborach parlamentarnych razem z SdPl? Dlaczego właśnie ta partia a nie inna?

Po pierwsze - ordynacja wyborcza utrudnia małym podmiotom i nowym inicjatywom wybicie się na scenie politycznej. Olbrzymie dotacje budżetowe dla już istniejących formacji, a także konieczność zbierania olbrzymich ilości podpisów sprawiają, że jedyną alternatywą dla wiecznego narzekania na wygodnej kanapie staje się "małżeństwo z rozsądku". W 2005 roku Marek Borowski był dla wielu szansą na budowę nowej, nieskompromitowanej lewicy. Niestety, szansa ta nie powiodła się i dziś, w 4 lata po powstaniu SdPl, scena polityczna "na lewo od PO" daleka jest od stabilizacji.

(...)

Czy możecie określić się jako partia lewicowa? Jeśli tak to jakie są priorytety tej lewicowej polityki wg Zielonych 2004?

Zielona Polityka ma to do siebie, że łączy ze sobą elementy tradycyjne lewicowe i konserwatywne, tworzy zatem nową jakość, którą nie jest aż tak łatwo przyporządkować do tradycyjnego podziału lewica-prawica. Jeśli popatrzymy na ochronę przyrody to aż do pamiętnego roku 1968 partie socjaldemokratyczne forsowały wizję modernizacji, która traktowała przyrodę instrumentalnie - przykładem wielkie zniszczenia poprzemysłowe w całej Europie.

Wielu i wiele z nas (co nie oznacza, że wszyscy) nie odżegnuje się jednak od poczucia, że przynależy do szeroko pojętej lewicy. W Polsce alianse z PO czy PiS, wychodzące poza taktyczny lobbing w paru ważnych dla nas kwestiach (np. wolności zgromadzeń) są praktycznie wykluczone z powodu olbrzymich różnic na poziomie już nie tylko programowym, ale wręcz mentalnościowym. W tym samym czasie dość mocno lewicowa Liga Zielonych Finlandii rządzi z konserwatystami i stara się forsować progresywne posunięcia społeczne.

Dziś, kiedy ochrona środowiska staje się dla formacji tak z lewa, jak i z prawa ważną kwestią (aczkolwiek wiele z pomysłów innych partii jest "zielonych" tylko z nazwy), dużo łatwiej jest wchodzić w alianse z dość szerokim spektrum politycznym w Europie. W Polsce takie kwestie, jak świeckość państwa, sprawiedliwość społeczna czy sprzeciw wobec militaryzmu sprawiają, że dużo łatwiej współpracuje się nam z lewą stroną sceny politycznej. Dla lewicy na całym świecie wielkim wyzwaniem jest przejście z obrony dotychczasowych zdobyczy welfare state do czynnego wymyślania nowego ładu gospodarczo-społecznego, w którym nikt nie będzie pokrzywdzony. U Zielonych na Zachodzie trwa ożywiona dyskusja nad minimalnym dochodem gwarantowanym, skracaniem czasu pracy, modelem flexicurity, który umożliwiałby samorealizację ludzi, a jednocześnie nie pozbawiałby ich opieki społecznej. To fascynujące debaty, z których, jak sądzę, wykluje się jeszcze niejeden ciekawy pomysł.

Wydawałoby się, że skoro jest w Polsce partia o zdecydowanie pro-ekologicznej polityce powinna cieszyć się sporym poparciem, tak jak jest to np. na Zachodzie. Dlaczego u nas nie cieszycie się dużym poparciem? Jak chcecie to naprawić?


Łatwo powiedziec, trudniej zrobić. Aktualny przechył na prawo zdecydowanie utrudnia działanie siłom progresywnym. Tak jak wspominałem, przeciw nam jest także ordynacja, której celem jest wiekuisty recykling polityków, a nie sprzyjanie politycznej różnorodności. Za nami mamy lata PRLu, kiedy może i uczono dzieci ochrony środowiska, ale zaraz potem budowano elektrownię atomową w Żarnowcu i doprowadzano do obumarcia sporych połaci lasów w Górach Izerskich. Potem nastał kapitalistyczny kult pieniądza i po dziś dzień wiele osób wyżej sobie ceni rzekome "prawo do samochodu", niż zdrowie swoje i własnych dzieci.

Sporym problemem jest przebicie się do mediów - nie mając nikogo w Sejmie, bardzo trudno jest przebić ten "zaklęty krąg". Dominujący dyskurs, w którym atom jest czystym dobrem, GMO zbawieniem dla problemu głodu na świecie, a prawa pracownicze - socjalistycznym ekscesem wcale nie ułatwia nam zadania. Trudno jest też uzmysłowić ludziom, że trzy filary zrównoważonego rozwoju - społeczeństwo, ekologia i ekonomia - wzajemnie się zazębiają. Takie postpolityczne rozbicie grup nacisku sprawia, że Kowalska czy Nowak nie widzą, że prawa kobiet, świeckie państwo, społeczeństwo wiedzy i poszanowanie natury mogą się łączyć i tworzyć zwarty światopogląd. To największe wyzwanie, jakie przed nami stoi i wierzę, że kiedy uda się nam je przezwyciężyć, staniemy się liczącą się siłą na politycznym krajobrazie.

Niedawno w Polsce przytoczyła się przez media sprawa Rospudy - jak należy interpretować ten problem?


Tak jak już wspominałem, to kwestia dyskusji na temat modernizacji. Kolejne ekipy rządowe - czy to z lewa, czy to z prawa - hołdowały wizji rodem z XIX wieku, a więc "duże jest dobre". Nie zawsze tak jest - nic przecież nie stało na przeszkodzie, by w Augustowie zrobić przejścia dla pieszych z sygnalizacją świetlną, albo też kładki nad drogą. PiS postanowił skłócić mieszkanki i mieszkańców z ekologami, prezentując zakłamaną wizję rzeczywistości. Wystarczyło odrobinę dobrej woli, by przesunąć obwodnicę z dala od terenów sieci Natura 2000 - plany są od dawna, czas, by je realizować.

Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie - czy naprawdę przyroda stoi na przeszkodzie naszemu rozwojowi? Uważamy, że nie - badania naukowe wskazują, że ilość energii odnawialnej, jaką mamy do dyspozycji na Ziemi, byłaby w stanie zaspokoić ponad 2.000 planet takich jak nasza. Już przy obecnej technologii jesteśmy w stanie pokryć nasze zapotrzebowanie energetyczne sześciokrotnie. Kto, poza Zielonymi, mówi o tego typu kwestiach? Kto, poza Zielonymi, pokazuje, że efektywność energetyczna i decentralizacja produkcji energii mogą nam wszystkim obniżyć rachunki za prąd, powstrzymać zmiany klimatyczne i dać nam wszystkim wolność od energetycznych monopoli? Nikt - a to przecież jedynie jedna z kwestii modernizacyjnych, w której nasza wizja świata ratuje zarówno planetę, jak i społeczeństwa.

Czy Zieloni 2004 wzorują się na jakiejś partii z Zachodu, gdzie są bardziej popularni?

Każdy z nas ma jakąś partię, która jest dla niego/niej wzorem. Wiadomo, że kiedy patrzy się na Zielonych z Niemiec, ogarnia nas niezmierna zazdrość (śmiech). Moimi osobistymi faworytami są Zieloni Anglii i Walii, którzy są rosnącą siłą opozycyjną, mającą coraz więcej reprezentantek i reprezentantów w lokalnych samorządach, którzy za 2 lata mają szansę na pierwszych dwóch parlamentarzystów w niesłychanie niesprawiedliwym dla małych formacji systemie westminsterskim. Dla nich ekologia i kwestie społeczne to jedno i to samo, dlatego czynnie wspierają np. strajki pracownic i pracowników brytyjskiej budżetówki, w lokalnych samorządach walczą o godziwą płacę minimalną, a jednocześnie nie zapominają o ochronie środowiska. Bardzo prawdopodobne, że w przyszłym roku podwoją swoją reprezentację w Parlamencie Europejskim z 2 do 4 osób. Pozornie niewiele, ale jak na Wielką Brytanię to naprawdę kolosalne osiągnięcie.
Nie miałbym zresztą nic przeciwko temu, by któregos pięknego dnia przekroczyć 10% poparcia, jak Zieloni z Austrii, albo nawet 23,5%, jak w wyborach do Rady Miasta Helsinek. Nic a nic (śmiech).

Jakie na przyszłość planujecie najważniejsze akcje? co rok 2008 i już 2009 mogą przynieść?


Zwiększenie naszej obecności - zarówno wirtualnej, jak i realnej. Wyzwaniem z całą pewnością będą czerwcowe wybory europarlamentarne i to, w jaki sposób sobie z nimi poradzimy. Uruchamiamy coraz większą liczbę blogów, w tym ogólnopartyjny - zielonapolityka.blog.onet.pl, coraz większym zainteresowaniem cieszy się zielonawarszawa.blogspot.com, na którym więcej jest wydarzeń lokalnych i tekstów z zakresu zielonej myśli społeczno-politycznej. Kanał na YouTubie, serwisy społecznościowe - bez tego nie ma co mówić o nowoczesnej polityce medialnej.
Istotne będą też nasze działania lokalne. Największym wyzwaniem będzie dla nas zaznaczenie naszej obecności przy okazji grudniowego szczytu klimatycznego w Poznaniu. Będziemy partrzeć na ręce rządzącym, którzy będą wówczas negocjować nowe cele w procesie ograniczania emisji gazów szkalrniowych. Liczymy na to, że doświadczenia organizacyjne, wyniesione z Letniego Uniwersytetu Zielonych w Słubicach i Frankfurcie nad Odrą pomogą nam w stworzeniu interesujących przedsięwzięć, które spotkają się ze społecznym i medialnym zainteresowaniem. Kwestia tarczy antyrakietowej również będzie zajmowała nasz czas.

(...)

Spraw do rozwiązania jest wiele i liczymy na to, że nasze działania zaczną przynosić efekty. W Warszawie jesteśmy jedyną siłą, która nie ma reprezentacji w Radzie Miasta, która regularnie pisze stanowiska w sprawie polityki miejskiej. Zaczyna to docierać zarówno do mediów, jak i do zwykłych ludzi. Bardzo nas to cieszy i czujemy, że nasza praca nie idzie na marne. Wierzymy, że pewnego dnia ludzie przestaną wybierać "mniejsze zło" i zagłosują za społeczną sprawiedliwością, poszanowaniem różnorodności, wysoką jakością życia i zdrowym miastem. Wierzymy, że ten dzień jest bliżej, niż wszyscy moglibyśmy się spodziewać.

sobota, 25 kwietnia 2009

Kandydatki i kandydaci PdP - CentroLewicy na Podkarpaciu

Lista kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Porozumienie dla Przyszłości – CentroLewica (PD+SDPL+Zieloni 2004)

w okręgu wyborczym nr 9 w wyborach do Parlamentu Europejskiego,
zarządzonych na dzień 7 czerwca 2009 r.

1. KRZYSZTOF MARTENS

Mistrz olimpijski i świata w brydżu sportowym, trener i sędzia, wykładowca, dziennikarz, a także polityk. Poliglota. Posiada duże doświadczenie polityczne. Obecnie bezpartyjny. Pełnił funkcję przewodniczącego Podkarpackiej Rady Wojewódzkiej SLD. Był członkiem Władz Krajowych Partii i jednym z założycieli Platformy Programowej SLD pod nazwą “Prawo-Demokracja-Solidarność”. Wspierał i promował rozsądne dla Polski i Podkarpacia rozwiązania. Zna problemy wspólnoty europejskiej i jest gotów skutecznie je rozwiązywać. Potrafi znaleźć wspólny język z politycznymi oponentami i dążyć do rozwiązywania spraw ponad podziałami politycznymi. Człowiek renesansu. Mieszka w Rzeszowie.(Ma 57 lat).

2. DANUTA ŁUCJA MYŁEK

Doktor nauk medycznych, specjalistka w zakresie alergologii i dermatologii. Jest jedynym polskim członkiem American College of Astma, Allergy and Clinical Immunology oraz członkiem Europejskiej Akademii Alergologicznej, Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, Polskiego Towarzystwa Lekarskiego – Sekcja Medycyny Psychosomatycznej oraz Światowej Organizacji Alergologicznej. Wyróżniana za wkład w rozwój polskiej i światowej alergologii. Autorka książek popularnonaukowych o alergii. W 2005 roku została Kobietą Roku Podkarpacia w dziedzinie “Medycyny i Nauki”. Była Konsultantem ds. Alergologii Województwa Podkarpackiego. Jest dyrektorem przychodni alergologicznej w Stalowej Woli.

Prowadzi liczne akcje prozdrowotne, popularyzuje wiedzę alergologiczną oraz zdrowy styl odżywiania. Zainteresowania: sport, ogrodnictwo, taniec. Zna trzy języki obce. Ma męża i dwóch dorosłych synów. Jest odważna, dociekliwa, nie zraża się trudnościami. Nie boi się głosić poglądów niepopularnych, kontrowersyjnych. Jest sympatykiem SDPL. Mieszka w Jastkowicach k/ Stalowej Woli. (Ma 64 lata).

3. WITOLD PIECUCH

Sekretarz Generalny Partii Demokratycznej – demokraci.pl. Przewodniczący Regionu Podkarpackiego Partii Demokratycznej. Socjolog, specjalista od stosunków międzynarodowych, absolwent KUL. Dziennikarz. Pracował m.in. w Gazecie Wyborczej i Życiu Podkarpackim. W latach 2004-2009 asystent Wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Janusza Onyszkiewicza, dyrektor biura Eurodeputowanego w Rzeszowie. Organizował w imieniu Eurodeputowanego J. Onyszkiewicza i ALDE (Grupa Liberałów i Demokratów na Rzecz Europy) konferencje na tematy m.in. Unii Europejskiej, liberalnej demokracji, organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego.

Działacz organizacji pozarządowych, w tym lokalnych stowarzyszeń. W latach 2002-2006 Radny Powiatu Przeworskiego, Wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia, Oświaty i Kultury.

Żonaty, dwoje dzieci. Zainteresowania: problematyka społeczna i międzynarodowa, muzyka, turystyka, zwłaszcza górska. Mieszka w Przeworsku. (Ma 48 lat)

4. JOANNA HAŁAJ

Doktor psychologii, adiunkt na Uniwersytecie Rzeszowskim, członek Zarządu i sekretarz Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej o. Rzeszów (SDRP). Stale współpracuje z Katedrą Psychologii University Wilfrid Laurier w Kanadzie. Biegle włada językiem angielskim. Jest sympatykiem SDPL. (Ma 35 lat). Zameldowana w Maliniskach Gm. Brzóza Królewska, pow. Leżajsk, mieszka w Rzeszowie.

5. WOJCIECH GÓRNICKI

Nauczyciel dyplomowany. Menager sportu i oświaty, działacz sportowy, wyróżniony srebrną oznaką zasłużony dla siatkówki w Polsce. Organizator imprez sportowych i charytatywnych. Radny Rady Miasta w Strzyżowie. Pełnomocnik Powiatowy SDPL. Mieszka w Strzyżowie. (Ma 50 lat)

6. ZBIGNIEW PISKOR

Pilot, instruktor lotnictwa. Lotniczą pasję rozpoczął w Aeroklubie Mieleckim. Zdobywca złotej odznaki spadochronowej, srebrnej szybowcowej. Pracował m.in. jako pilot agro i przeciwpożarowy. Brał udział w akcjach ONZ-u w Etiopii, Azji i Algerii. Wiele czasu poświęca na pracę w Aeroklubach szkoląc młodych adeptów lotnictwa. Obecnie pracuje jako instruktor w Ośrodku Kształcenia Lotniczego Politechniki Rzeszowskiej. Wolne chwile poświęca na działalność w Związku Polskich Spadochroniarzy. Od kilku lat jest członkiem Stronnictwa Demokratycznego. Zna język angielski i rosyjski. Mieszka w Mielcu. (Ma 49 lat).

7. MARZENA MAŁGORZATA WILK

Działaczka organizacji na rzecz kobiet, członkini obywatelskiego forum kobiet oraz Wojewódzkiej Rady Rodziców. Prezeska Stowarzyszenia na rzecz Kobiet “Victoria” w Rzeszowie. Koordynatorka akcji prozdrowotnych i społecznych, m.in.: profilaktyki raka szyjki macicy oraz pracy kobiet (docenianie pracy domowej kobiet). Mieszka w Rzeszowie. (Ma 35 lat)

8. GRAŻYNA JULIA SZELC

Lingwistka. Ukończyła Uniwersytet Jagielloński, Wydział Języków Obcych. Obecnie uczy języka angielskiego. Jest specjalistką w zakresie języka tureckiego, zna również francuski i węgierski oraz słabo arabski. Jej hobby to podróże i polityka. Kolekcjonuje filmy amerykańskie z lat 40. i 50. Członkini Partii Demokratycznej. Mieszka w Krośnie.(Ma 57 lat).

9. ARKADIUSZ ARTUR POŁUDNIAK

Żonaty. Politolog i przedsiębiorca z Przemyśla. Od 2005 r. współpracownik b. Wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Janusza Onyszkiewicza, dyrektor jego przemyskiego biura. Współzałożyciel licznych organizacji młodzieżowych i studenckich. Koordynator regionalnych i lokalnych kampanii informacyjnych i promocyjnych związanych z tematyką UE, m.in.: “Bruksela – szansą dla każdego”, “Ambasadorzy Konstytucji Europejskiej”, “Projekt Euro”. Zaangażowany w działalność pozarządową (Stowarzyszenie Młode Centrum, Stowarzyszenie Projekt: Polska). Uczestnik i koordynator projektów dotyczących budowy społeczeństwa obywatelskiego: “Zmień kraj. Idź na wybory”oraz “Masz głos, masz wybór”. Członek Partii Demokratycznej – demokraci.pl. Mieszka w Przemyślu. (Ma 26 lat).

10. BARTŁOMIEJ JÓZEF KOZEK

Urodzony w Rzeszowie. Sekretarz generalny Zielonych 2004. Student wiedzy o kulturze na Uniwersytecie Warszawskim. Publicysta internetowy. Były zastępca redaktora naczelnego miesięcznika społeczno-politycznego “Zielono i w poprzek”, jego artykuły pojawiały się m.in. w “Przekroju” i w “Trybunie”. Laureat Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym. Jako uczeń I Liceum Ogólnokształcącego w Przemyślu był stypendystą Prezesa Rady Ministrów. Działacz społeczny. Zameldowany w Przemyślu. Obecnie mieszka w Warszawie. (Ma 22 lat).

Na liście znajduje się cztery kobiety (40%), jeden student. Osiem osób posiada wykształcenie wyższe (w tym dwie osoby posiada tytuł naukowy doktora). Średnia wieku kandydatów wynosi 44,30 lat.

środa, 22 kwietnia 2009

Zieloni: Ogłoszenie referendum w sprawie przemyskiego rynku to wielki sukces lokalnej społeczności

Przewodniczący Zielonych, Agnieszka Grzybek i Dariusz Szwed, zachęcają mieszkanki i mieszkańców Przemyśla do pójścia do urn 26 kwietnia i zadecydowania o losach przemyskiego rynku. To jedna z najważniejszych w ciągu ostatnich lat kwestii związanych z kształtowaniem przestrzeni publicznej w mieście.

- Przykład Przemyśla jest symptomatyczny dla całej dyskusji o modernizacji w Polsce - mówi Agnieszka Grzybek. - Władze miasta chciały przeforsować swoją wizję renowacji rynku: wyciąć drzewa i spłaszczyć unikatowy w skali Europy pochyły rynek. Tym razem jednak spotkały się z niespotykaną do tej pory reakcją mieszkanek i mieszkańców. W liczącym niespełna 70 tysięcy osób mieście ponad 6 tysięcy podpisało wniosek o referendum w tej istotnej dla lokalnej społeczności sprawie. Co więcej, pomimo początkowego oporu władz, dzięki naciskom mediów i opinii publicznej udało się doprowadzić do referendum. Odpowiednio wysoka frekwencja jest warunkiem uznania jego wyników przez władze miasta. Dlatego zachęcamy mieszkanki i mieszkańców Przemyśla, aby w najbliższą niedzielę udali się do komisji wyborczych i oddali swój głos na miasto dla ludzi!

- Podstawą zrównoważonego i trwałego rozwoju jest aktywne uczestnictwo społeczności lokalnej w podejmowaniu decyzji dotyczących dobra wspólnego, jakim jest miasto – dodaje Dariusz Szwed. – Miasto to ludzie a lekceważenie opinii mieszkańców nie służy budowie nowoczesnego społeczeństwa. Podstawowym zadaniem władz jest zachęcanie i ułatwianie ludziom aktywnego uczestnictwa w procesie modernizacji. To zwiększa zaufanie i kapitał społeczny oraz podnosi atrakcyjność miasta – dla mieszkańców i dla inwestorów. Przemyślanie pokazują, jak ważna jest demokracja i nasze w niej uczestnictwo. To pozytywny sygnał dla całej Polski – jesteśmy tu gospodarzami, zależy nam na jakości życia w mieście i chcemy decydować o naszej wspólnej przyszłości.

- 26 kwietnia pokażmy, że nie jest nam wszystko jedno! - dodaje Bartłomiej Kozek, sekretarz generalny Zielonych, kandydat do Parlamentu Europejskiego z listy PdP CentroLewica w okręgu podkarpackim. - Od poziomu naszego uczestnictwa zależy, czy nasze zdanie będzie wiążące dla władz miasta. Nie dajmy sobie wmówić, że demokracja polega na tym, by raz na 4 lata zagłosować i potem pozwolić wybranym przedstawicielkom i przedstawicielom na robienie tego, co im się podoba. Demokracja nie działa bez naszej kontroli i ciągłego uczestnictwa. Dlatego pokażmy, że chcemy wspólnie kształtować nasze miasto.

wtorek, 14 kwietnia 2009

Bruksela da się lubić

Miasto tak typowo "mieszczańskie" musiało chyba stać się centrum Europy. Czuć tu przełom XIX i XX wieku. Czuć tu różnorodność, kiedy na ulicy spotyka się wszelkie narodowości, rasy i wyznania. W dzielnicy gejowskiej powiewają tęczowe flagi. W afrykańskiej w weekendy ulice zamyka się dla ruchu samochodowego i organizuje się imprezy i targi. Jak w takim miejscu mogłoby zabraknąć kogoś z Podkarpacia?

Czy jednak mamy wysłać tam kogoś, kto będzie chciał ten kolorowy świat ujednolicić, opętany misją zbawiania go na siłę? Czy jedynym problemem Polski południowo-wschodniej, którym mają się zająć na szczeblu unijnym, ma być "obrona wartości chrześcijańskich"? Wydaje mi się, że niekoniecznie.

Potrzeba nam Europy solidarnie zmagającej się z kryzysami - gospodarczym, społecznym i ekologicznym. Potrzeba nam Europy, która nie będzie odwracała się plecami od obywatelek i obywateli, lecz będzie tworzyła warunki do ich rozwoju i spełnienia. Skoro tak, to w tych wyborach warto wybrać inaczej. No, chyba że chcemy "proeuropejskiego" Mariana Krzaklewskiego od "proeuropejskiej Platformy Obywatelskiej, nawróconego na ludową chadeckość europosła z PiS albo Prawych i Sprawiedliwych, mężnie walczących z kolorową różnorodnością w imieniu rzekomo uniwersalnych wartości.

Ordynacja do Parlamentu Europejskiego jest nieco magiczna, ale gwarantuje proporcjonalność wyników. Jeśli jednak w danym okręgu frekwencja będzie niska, może zdarzyć się tak, że nie będzie on miał ani jednej reprezentującej go osoby. 5 lat temu blisko było w Kujawsko-Pomorskim, które otrzymało tylko 1 mandat. Podkarpacie zdobyło 2, które podzieliło między PiS a LPR. Dziś, gdy do podziału jest nie 54, a tylko 50 mandatów, ryzyko, że Podkarpacie zostanie bez reprezentacji w Brukseli rośnie.

To ryzyko powinno zachęcić do tego, by 7 czerwca udać się do urn. Słabość skrajnej prawicy jest zauważalna gołym okiem, więc nadarza się niepowtarzalna okazja, by miast wybierać pomiędzy różnymi odcieniami niebieskiego (nawet PSL, przyjmując europosła Janowskiego, zrezygnował z jakiejkolwiek alternatywnej wobec oligopolu POPiSu wizji) wpuścić do naszego województwa nieco powietrza.

Kandyduję, bo chcę wpuścić tu nieco koloru. Konkretnie zielonego. To kolor nadziei - na lepszą, bardziej ekologiczną i ludzką przyszłość. Ludzką, to znaczy dla ludzi, a nie przeciwko nim. Razem możemy kształtować politykę Unii, przybliżyć ją do nas. UE to nie tylko worek z pieniędzmi - to także przestrzeń pokoju, tolerancji i różnorodności. Cieszę się, że jako Zielony kandyduję z list CentroLewicy, której liderem będzie Krzysztof Martens - jeden z nielicznych polityków centrolewicowych w regionie, który może zagrozić dobremu samopoczuciu Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Bo nie o dobre samopoczucie chodzi w tych wyborach - chodzi o zbudowanie lepszej przyszłości. Czy mogą ją zbydować opierające się na narodowych egoizmach partie prawicowe? Szczerze wątpię.

Na Placu Luksemburskim można jeść nie tylko krewetki. Klimat różnorodności czuć nawet po różnorodności sprzedawanego piwa i po mnogości produktów z logo Fair Trade. Chyba warto, by Podkarpacie reprezentowali tam ludzie, którzy tę różnorodność mają we krwi. Czas wąsatych sarmatów minął - czas, by nasze polityczne wybory również to odzwierciedlały.

Bartłomiej Kozek

czwartek, 19 marca 2009

Rzeszów doczekał się tęczy

Cudownie - pomyślałem, widząc informację o pierwszej imprezie środowisk LGBTQI w Rzeszowie. Na chwilę obecną to inicjatywa jeszcze dość zamknięta, ale czemuż się dziwić - nikt nie chciałby oberwać na inauguracji pierwszego powiewu wolności tak bardzo na wschód od Wisły. W Lublinie powoli krystalizuje się ośrodek Kampanii Przeciw Homofobii, ale to ciut większe miasto. Stolica Podkarpacia do tej pory nie kojarzyła się raczej z azylem dla osób innych niż heteronormatywne. Tym cenniejsza jest inicjatywa osób, które nie dość, że chcą zostać, to jeszcze chcą wreszcie być sobą.

Ze wspomnianym już przeze mnie wpływem Kościoła wiąże się tłumienie ludzkiej indywidualności. Tłumienie tak daleko posunięte, że nawet niektóre lokalne media lubują się w przyłączaniu do backlashowej, konserwatywnej krucjaty przeciwko zdemoralizowanej "cywilizacji śmierci". Niedawno na własne oczy widziałem obrzydliwy tekst o tym, jak bardzo niszczycielska jest "homoseksualna propaganda", okraszany cytatami z forów internetowych typu "nie wlewa się paliwa do rury wydechowej". Pan "dziennikarz" zakończył swe błyskotliwe inaczej wywody stwierdzeniem, że jeśli szef mu utne za to pensję, to będzie nietolerancyjny. Najwyraźniej mowa nienawiści jako podłechtanie własnego, heteroseksualnego ego musiała działać. Cóż, miłośników walki z rzekomo krępującą polityczną poprawnością nie brakuje...

Tak więc wszystko jest dozwolone - byle "w domu, po kryjomu". Absurd. Prywatne jest także polityczne. Ta sama kultura, patriarchalna, homofobiczna, wsobna i ksenofobiczna, odpowiada za konkretne, ludzkie tragedie. Tragedią jest, że patrzy się z niższością na osoby tej samej płci, które chodzą ze sobą za rękę po ulicy. Tragedią jest, że nadal patrzymy z poczuciem wyższości na Romki i Romów, Ukrainki i Ukraińców - tylko dlatego, że są "inni". Nie możemy doczekać się racjonalnej polityki wkluczania mniejszości, bowiem rządzący pozostają na to głusi. Ba, nie przeszkadza im nawet fakt, że po dziś dzień kobiety zarabiają za tę samą pracę mniej niż mężczyźni, a na rozmowach kwalifikacyjnych wbrew prawu pyta się je o plany dotyczące posiadania dzieci. Tak oto rodzi się opresja - i trzyma się całkiem nieźle.

Nie możemy pozwolić na to, by terroryzowała nas wszystkich rzekoma "moralna większość", pilnująca, czy rzucamy na tacę w kościele, sprawdzająca, z kim śpimy, co czytamy, jakie mamy pochodzenie. Jeśli zgodzimy się na ten dyktat, grupa ta będzie miała nieproporcjonalnie duży wpływ na rzeczywistość. Wpływ, na który nie zasługuje - nie potrafi bowiem pojąć, że o ile może w swych ramach kierować się własnymi zasadami, to jednak nie może narzucać ich innym. Przez niezrozumienie tego faktu ów ideologiczny kolos podkopuje własne, gliniane nogi. Już dziś sondaż "Metra" pokazał, że ludzie w wieku 25-34 wyżej niż własny kraj cenią swoich pracodawców. Prawdziwy chichot historii, skierowany w stronę prawdziwych Polaków-katolików...

Niech więc stanie się tęcza! Tylko w poszanowaniu różnorodności i tworzeniu obywatelek i obywateli, a nie poddanych lokalnych bonzów - świeckich i duchowych - możemy marzyć o byciu europejskim krajem. Europa to nie worek do wyjmowania pieniędzy na inwestycje - to wyzwanie i odpowiedzialność wynikająca z budowania wspólnoty. Wspólnoty ludzi różnych, ale równych. Pogarda przegra - głęboko w to wierzę, a tęczowe wojowniczki i wojownicy będą tymi, które i ktrórzy sprawią, że ten sen stanie się rzeczywistością.

Bartłomiej Kozek

środa, 18 marca 2009

Błękitnie czy granatowo? A może zielono?

Plotki o starcie Mariana Krzaklewskiego z podkarpackich list PO nie tylko mnie zaskoczyły - wręcz zrównały z ziemią. Podobnie zresztą jak i wcześniejsze pomysły Prawa i Sprawiedliwości na Pomorzu. Pomysł tych formacji na program dla Podkarpacia wskazuje wyraźnie, że nie ma większych różnic pomiędzy rzekomo "proeuropejską" Platformą a "patriotycznym" PiSem. To wszystko pozory, tak jak pozorna jest rywalizacja i zróżnicowanie programowe między tymi formacjami.

Jako dziecko Podkarpacia trudno było zaczynać swoje fascynacje polityczne od innej niż prawica opcji na politycznej scenie. Tym bardziej, że w 1997 roku AWS miał bardzo silne poparcie instytucji, która w województwie ma dość duże wpływy - Kościoła katolickiego. Obserwowanie moralnej degengrolady i nieudacznictwa politycznego ówczesnej ekipy skutecznie zaimpregnowały mnie jednak na konserwatywną politykę swar i kłótni. Politykę, za którą z tylnego siedzenia odpowiadał Marian Krzaklewski. Politykę, która skończyła się słynną dziurą budżetową Bauca i gospodarczą stagnacją, bardzo na Podkarpaciu odczuwaną.

Zapomnienie o czterech reformach premiera Buzka przyszło szybko - już w 2004 mógł zostać eurodeputowanym. Wygląda na to, że w 2009 roku taka sama szansa stanie przed byłym szefem "Solidarności". Zdumiewające, że dla poprawienia wyniku wyborczego tak PO, jak i PiS gotowe są na wciągnięcie na swoje listy człowieka, którego styl uprawiania polityki budził tak olbrzymi sprzeciw. Sprzeciw, z którego na dobrą sprawę tak PO, jak i PiS wyrosły. Widocznie nie jest to już istotna kwestia dla decydentów.

Swoją drogą to bardzo ciekawe, że niegdysiejszy szef związku zawodowego startować będzie z list partii, proponującej antyegalitarny podatek liniowy i dążącej do rozluźnienia kodeksu pracy tak, by pogorszyć pozycję pracownika. To się nazywa wolta...

Podkarpacie może być inne - może dzięki unijnym funduszom wejść na drogę zrównoważonego rozwoju. To wstyd, że coraz bardziej odkłada się w czasie modernizację linii kolejowej Rzeszów-Medyka, dzięki której można by było w 40 minut dotrzeć z Przemyśla do stolicy województwa. To smutne, że nadal na południowym wschodzie kraju tak wiele jest nietolerancji i uprzedzeń. Sądzę, że to najwyższy czas na zmiany, które sprawią, że będzie można się tu czuć jak prawdziwe Europejki i Europejczycy. Marian Krzaklewski takiego poczucia nie da.

Bartłomiej Kozek

piątek, 30 stycznia 2009

List Otwarty do Przezydenta Przemyśla ws. Rynku

Szanowny Panie Prezydencie!

Zwracam się do Pana z listem otwartym w sprawie przemyskiego Rynku. Bardzo ucieszyła mnie inicjatywa samych mieszkanek i mieszkańców o przeprowadzenie referendum o kształcie tego centralnego dla miasta miejsca.

Przemyski Rynek pozytywnie wyróżnia się na tle wielu innych podobnych miejsc – wiem, bowiem byłem długoletnim mieszkańcem Przemyśla i okolic. W sprawach tak istotnych jak sposób zagospodarowania bodaj najważniejszego miejsca w całym mieście nie wystarczą skromne konsultacje społeczne – należy posłużyć się instytucją referendum, w której same mieszkanki i mieszkańcy miasta zdecydują o kształcie przestrzeni publicznej.

Nie można zasłaniać się w tej sprawie kosztami – jeśli publiczny grosz ma zostać wydany na rozwiązania, które nie usatysfakcjonują osób najbardziej nimi zainteresowanymi, to wystawi to nie najlepszą cenzurkę władzom miasta.

Inicjatywa społeczna, organizująca się wokół pomysłu na referendum stanowi bezprecedensowy przykład ożywienia społeczeństwa obywatelskiego w mieście – mieście, które do tej pory nie słynęło ze społecznej aktywności. Nie warto, by opinia kilku tysięcy mieszkanek i mieszkańców miasta, chcących przeprowadzenia referendum w sprawie, którą uznają za ważną, zostało zlekceważone.

Mam nadzieję, że władze miasta Przemyśla ustanowią decyzją o przeprowadzeniu referendum w sprawie Rynku pozytywny precedens, który kolejne miasta w kraju będą stosować przy najważniejszych inwestycjach architektonicznych na ich terenie. Mógłbym wtedy śmiało powiedzieć to, co już dziś czuję – jestem dumny z bycia Przemyślakiem.

Z poważaniem - Bartłomiej Kozek, Sekretarz generalny Zielonych 2004

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Przemyski Rynek - warto rozmawiać

Chyba po raz pierwszy w historii Przemyśla po roku 1989 lokalna polityka zaczęła budzić aż takie emocje. Plan przebudowy przemyskiego Rynku otworzył przestrzeń miejską na bezprecedensową debatę o jej przyszłości - przyszłości, o której rozmawia się już nie tylko w zaciszach politycznych gabinetów, ale w domach i na ulicach.

Inicjatywie referendum w sprawie przemyskiego Rynku wypada tylko przyklasnąć. Przestrzeń publiczna służyć ma przede wszystkim mieszkankom i mieszkańcom, nie zaś urzeczywistnianiu ambitnych wizji miejskich włodarzy. Ci zaś, niezależnie od wielkości jednostki administracyjnej, pozostającej pod ich pieczą, mają przykrą tendencję mijania się ze społecznymi oczekiwaniami. W Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz chce postawić wieżowiec w parku, mimo faktu, że 92% pytanych w sondażu opowiedziało się przeciwko temu pomysłowi. Teraz myśli się o wydaniu 8 milionów złotych, a mało kto w Urzędzie Miasta pyta się, czy jest to konieczne.

A co, jeśli Przemyślankom i Przemyślanom obecny Rynek się podoba? Co, jeśli lubią charakterystyczne drzewa i równie charakterystyczną pochyłość? Czy wszelkie tego typu miejsca muszą być ujednolicane według jednego, prostego szymelu - na płasko i szaro? Wiele wskazuje na to, że inicjatywie obywatelskiej uda się zebrać wystarczającą ilość podpisów, by przeprowadzić referendum miejskie. Władze miasta, chcące wydać parę milionów złotych na zmiany, jednocześnie nie mają ochoty wydać 200 tysięcy na to, by zapytać się ludzi, czy w ogóle są one potrzebne.

Dość kuriozalna to logika, ale po przyjęciu miejskiego budżetu głosami opozycji w Radzie Miasta dziwić niekoniecznie musi. Europejskie standardy w tej dziedzinie są obecnie zupełnie inne. Referendum jest standardową metodą zabierania głosu w sprawach istotnych dla życia lokalnej społeczności. Pojawiają się też elementy demokracji bezpośredniej, takie jak rezerwowanie dla inicjatyw obywatelskich określonej części miejskich budżetów. Już dawno zdano sobie sprawę z tego, że demokracja nie polega na tym, że przeprowadza się raz na jakiś czas wybory, a ich wynik pozwala rządzącym na zupełną dowolność w podejmowanych działaniach.

Obecny kształt Rynku nie powinien być powodem do zmartwień dla władz miasta. Pamiętam godziny przesiadywane na nim po zajęciach w liceum i jakoś nigdy od nikogo nie usłyszałem, by należało zmieniać jego koncepcję przestrzenną. Zaoszczędzone na pomyśle pieniądze można wydać na dziesiątki inwestycji "przyjemnych i pożytecznych", by użyć oświecenioego sloganu. Można przeznaczyć więcej pieniędzy na renowacje miejskich kamienic. Zainwestować w termoizolacje i panele słoneczne na budynkach, przyczyniające się do obniżenia zużycia prądu i tym samym mniejszych rachunków. Bezpłatny Internet miejski. Stworzenie sieci miejskich ścieżek rowerowych i parkingów dla jednośladów, co byłoby fantastycznym magnesem dla ekologicznej turystyki.Ogranicza nas tylko wyobraźnia.

Warto zatem mieć jej na tyle, by zapytać mieszkanki i mieszkańców, jakiego Rynku pragną.

Bartłomiej Kozek